niedziela, 26 sierpnia 2012

Kilka wniosków i postanowień

Dawno mnie tu nie było :) Szczerze mówiąc (pisząc?), wiele razy siadałam do napisania czegoś, już nawet zaczynałam, po czym usuwałam wszystko. Ciężko mi było rozwinąć jakąś dłuższą notkę, a nie chciałam umieszczać wpisów w stylu 'hej, to ja, jest fajnie, świeci słońce'. Ale do rzeczy...

Chyba jeszcze nie wspominałam, jak w ogóle zaczęła się moja przygoda z Chodakowską . W lutym zaczęłam biegać i po jakimś czasie, moja siostra, czując, że mogę być osobą, która podzieli z nią zainteresowanie stroną, pokazała mi fanpejdż Ewy. Zdjęcia 'przed i po' ćwiczeniach sprawiły, że zaniemówiłam. Krótko potem, wraz z magazynem SHAPE została wydana pierwsza płyta Ewy, 'Skalpel'. Zachęcona efektami, które widziałam na facebooku, zaczęłam ćwiczyć. Niestety, wtedy po 2 tyg. przestałam. Nie umiem teraz sama określić, dlaczego. Może przesadzałam z ćwiczeniami-codzienne bieganie i skalpel. Jednak muszę przyznać, ze kiedy ćwiczyłam, czułam się o niebo lepiej. Podsumowując, skończyłam ćwiczyć mniej-więcej w połowie kwietnia. Od maja do sierpnia jeszcze od czasu do czasu włączyć płytę, lub wyjść pobiegać, ale były to jednorazowe przygody, 'kiedy miałam ochotę'. W lipcu wyjechałam na wakacje. Niby tylko 10 dni, ale wiadomo, co się dzieje na wczasach-szczególnie, jeśli jest gorąco, a miejsce, gdzie pojechaliśmy, okazuje się nudne jak flaki z olejem-lody, lody, lody, ciasteczka, bułeczki, batoniki... Przytyłam kilogram, ale po powrocie czułam się 'zapuszczona'. Postanowiłam coś ze sobą zrobić, jednak nadał nie miałam motywacji do regularnych ćwiczeń. Wtedy trafiłam na projekt '30 dni', polegający na tym, że na 30 dni wprowadzamy w swoje życie jakąś zmianę, a po miesiącu decydujemy, czy przyniosło to jakiś efekt, czy podoba nam się lub też nie. Jest to okres na tyle długi, by zobaczyć efekty, a jednocześnie na tyle krótki by pozostać zmotywowanym i działać. Mój pierwszy 30-dniowy projekt to ćwiczenie z Killerem min. 5x w tygodniu, rozpoczęłam 26 sierpnia. Teoretycznie, skończył się wczoraj. TEORETYCZNIE, bo okazało się, że ćwiczenia sprawiają mi ogromną radość i nie mam zamiaru ich przerywać! Grunt w tym, żeby nie wywierać na sobie presji, bo wtedy aktywność nie będzie przyjemnością, lecz przykrym obowiązkiem. Jutro wychodzi z SHAPE nowa, niestety ostatnia płyta Ewy-dla zaawansowanych. Cieszę się jak dziecko!

Ponieważ mój pierwszy projekt 30-dniowy okazał się sukcesem, dzisiaj rozpoczęłam nowy-'30 dni bez słodyczy'. Miało być coś bardziej ambitnego, ale zaraz wrzesień, nowa szkoła, nowi ludzie, pewnie będzie wielkie zamieszanie, a ten projekt jest łatwy do zrealizowania i nie trzeba mu poświęcać zbyt wiele czasu. Co liczy się jako słodycze?
-te najbardziej oczywiste:czekolady, batony, ciastka etc.
-lody, właściwie jedyne słodycze, którym aż tak ciężko mi się oprzeć ;<
-dosładzanie serki, jogurty
-słodkie napoje
-kiśle, budynie, galaretki
-domowe wypieki, chociaż nie wiem, jak bardzo by mnie namawiano, do 'chociaż spróbowania'
-słodkie płatki
-...a też te nie słodkie, ale i nie zdrowe przekąski, czyli paluszki, krakersy, chipsy etc.

Dozwolone są oczywiście owoce, świeże, jak i suszone. Przez najbliższe 30 dni mówię NIE słodyczom!

niedziela, 12 sierpnia 2012

Metoda małych kroczków

Ćwiczę z Ewą już prawie 3 tygodnie, a efektów na centymetrze nie widać. Dzisiaj zmierzyłam się w udzie i było nawet o 0.5cm więcej! Chociaż to może być sprawka okresu i zbierania się wody w organizmie. Tak czy owak, jem zdrowo i w miarę regularnie, ale cały piękny plan burzy się wieczorem, kiedy przychodzi moja mama z torbami owoców... Mimo, że jestem po kolacji, to nie mogę powstrzymać się przed tymi pachnącymi, soczystymi, słodkimi winogronami czy śliwkami. Za każdym razem mam wymówkę 'Przecież jest lato, trzeba korzystać'. Ale takie dawki cukrów, szczególnie prostych, to na noc nic dobrego. Więc teraz postanowienie: żadnego podjadania po kolacji! A owoców mogę sobie trochę odłożyć i zjeść na drugi dzień, np. do śniadania :)

...na koniec tylko napomnę, że wczoraj byłam u ciotki i podała tort węgierski. Był pyszny. Nie mam lepszego usprawiedliwienia...

piątek, 10 sierpnia 2012

Próba sił

Właśnie skończyłam 'Killera'. Śmiało mogę stwierdzić, że dałam z siebie 100%. Zaczęłam trening z postanowieniem 'dziś będę jak Ewa!'. Aż zdziwiłam się, jak bardzo sobie czasem...hm...odpuszczam? Bo trening 'na 100%' o dziwo wcale mnie tak nie zmęczył i dałam radę przetrwać cały przy maksymalnym wysiłku. A może to kwestia poprawy formy? Pamiętam, że za pierwszym razem wysiadałam przy 'Killerze' już po 15 min. Tak czy owak, dzisiejszy trening uważam za ogromny sukces i powód do dumy!

Z innej beczki: dostałam pracę. Przy rozdawaniu ulotek, ale zawsze coś. Gdy ma się 16 lat, trudno znaleźć coś lepszego. Na szczęście pracuję w godzinach 12-18, więc rano będę miała czas na ćwiczenia :)

środa, 8 sierpnia 2012

A jednak bez przerw :)

Przedwczoraj pisałam, że przebiegłam 8km i na następny dzień miałam sobie odpocząć. W gruncie rzeczy nie miałam zakwasów, może trochę bolały mnie nogi. Poszłam do znajomej, która właśnie wróciła z Londynu. No i przywiozła świetne, londyńskie słodycze ;3 Poczęstowała mnie cukierkami Willego Wonky (coś jak Skittles, odrobinę większe), ciastkiem Pop Tarts (takie spore ciastko ,które Nyan Cat ma na plecach) i kilkoma Pringlesami. Nie zjadłam co prawda tego dużo, tylko tak 'na spróbowanie', ale potem wróciłam do domu i miałam przypływ energii. Stwierdziłam, że skoro zjadłam trochę tego niezdrowego jedzonka, to mogę sobie poćwiczyć, odpracować. Ostatecznie trenowałam 40min. Zrobiłam 3 serie kardio po 3-5min, a między nimi mieszankę ćwiczeń ze Skalpela i Killera.

Dzisiaj miałam nie mieć czasu na ćwiczenia, ale wyjazd na zakupy i jezioro odwołany, więc strzeliłam Killera z rana. Czuję się świetnie :)

poniedziałek, 6 sierpnia 2012

Chęci chęciami, ale...

No właśnie. Okazało się, że w środę muszę wyjść rano i wrócę dopiero wieczorem. Prawdopodobnie nie będę miała czasu na ćwiczenia. Chciałam wobec tego poćwiczyć dzisiaj, żeby nie robić aż dwóch dni przerwy, ale... po wczorajszym 'mistrzowskim' bieganiu bolą mnie wszystkie mięśnie. Chyba nie ma sensu ich nadwyrężać i ćwiczyć mimo to. Najwyżej jutro, kiedy wrócę, spróbuję w swoim pokoju wykonać trening Ewy Chodakowskiej z kartki.

Jako bonus moje aktualne wymiary:
biust-79cm
talia-68cm
biodra-81cm
udo-49cm

Jestem niska, mam 163cm wzrostu. Najbardziej zależy mi na zrzuceniu kilku cm z talii i ud, ale nie chcę mieć wystających kości i wyglądać jak cień człowieka (przez to kiedyś przechodziłam, dziękuję). Dążę do uzyskania zdrowej, wysportowanej sylwetki.

BARDZO pozytywne zmęczenie :>

Właśnie wróciłam z joggingu. Nie biegałam od... hm... połowy kwietnia, czyli ok. 4,5 miesiąca! Myślałam, że padnę po 3 km, jednak odważnie ruszyłam w stronę parku. Już po połowie okrążenia wokół stawu miałam ochotę się zatrzymać (kiedyś robiłam przerwę po TRZECH okrążeniach). Wmówiłam sobie, że wcale nie mam zadyszki, jestem pełna sił i... pobiegłam dalej. To była dobra decyzja, bo po chwili wpadłam w joggingowy rytm i nie czułam potrzeby robienia postojów :) Gdy dobiegłam do wyjścia z parku, przez głowę przeleciała mi myśl-a gdyby tak dzisiaj zmienić trasę? Robienie kółek tą samą dróżką, wokół tego samego stawu przez 30 min. jest dość nużące, ale tamta druga trasa, przebiegająca przez wały nad Odrą, była dłuża i cięższa (nierówne podłoże, kamienie, dziury). W końcu jednak przemogłam się i wybiegłam z parku. Wiecie co? To była doskonała decyzja! Po pierwsze, nie nudziłam się, robiąc bezsensowne kółka. Po drugie, nie miałam wyboru, musiałam przebiec więcej, bo z tej trasy nie było odwrotu. No i udowodniłam sobie, że mogę więcej, o wiele więcej, niż mi się wydaje. Zwykle, kiedy byłam w 'najlepszej' formie, pokonywałam 3,5-5km, zależało od humoru. Dzisiaj, uwaga, uwaga... po 4,5-miesięcznej przerwie... 8 km! Tak, okrągłe 8 km! A najlepsze chyba jest to, że w momencie, kiedy miałam ochotę stanąć, bo wydawało mi się, że nie mam siły, zamiast przerwy zafundowałam sobie 60-metrowy sprint. Jakie wnioski z dzisiejszego treningu? Nie bójcie się zmieniać trasy, biegać nieznanymi drogami. Nie pozwólcie sobie wpaść w rutynę!  Poza tym, wiele osób to mówi, ale ja powtórzę: ZAWSZE MOŻEMY ZROBIĆ WIĘCEJ, NIŻ NAM SIĘ WYDAJE. Kiedy czujesz, że nie masz już siły, PRZYSPIESZ. Jestem pewna, że dasz radę!

Tyle na dziś. Jutro zrobię dzień wolny, a pojutrze prawdopodobnie 'Killer' Ewy Chodakowskiej. Polecam, kiedyś napiszę coś więcej o tej płycie. Chociaż podejrzewam, że większość zna ją bardzo dobrze ;) Może jakieś fitspo na koniec?